poniedziałek, 10 września 2012

Absurdalna rozmowa z drugim człowiekiem



W XXI wieku zatracamy umiejętność komunikowania się ze sobą, coraz częściej spotkania z przyjaciółmi i rozmowy twarzą w twarz zamieniają się na "spotkania w sieci" to na Facebooku, na Nk, GG, tlenie, skype czy podobnych komunikatorach albo portalach społecznościowych. 
Prowadzimy tam konwersacje, rozpisujemy się na przeróżne tematy, a gdy spotkamy się w rzeczywistym świecie nie do końca potrafimy nawiązać ze sobą kontaktu. Łatwość nawiązywania kontaktów w sieci może wynika z tego, że nasz rozmówca nas nie widzi? Nie wie jak na prawdę reagujemy na to co on nam mówi, a także nie widzimy jego reakcji na nasze opowiadanie.
Nie piszemy już listów. Powiedzie zaraz, że "trzeba iść z duchem czasu i listy zostały wyparte przez e-maile. Szybko, łatwo i przyjemnie. Napiszę, wyślę i już, nie muszę jak kiedyś czekać tygodniami na list."
Ok. Po części się z Wami zgodzę, ale zapytajcie swoich dziadków jak to było oczekiwać na list, telegram od kogoś bliskiego. Zobaczycie sami jaka ich opowieść będzie ciekawa, a na ich twarzach będzie malowała się radość tamtych dni. Z pewnością pokarzą Wam zachowane do dziś listy, czas ich nie oszczędził pewnie będą to zniszczone, pożółkłe kartki z wyblakłym pismem, ale będą one miały ogromną wartość i znaczenie. 
Nam pozostaną tylko "gigabajty bzdur" w skrzynce e-mail, które raz dwa możemy usunąć.  Nie powrócimy to nich po latach, nie wyjmiemy ich szuflady po to aby wspomnieć.
Nie tylko listy odeszły już "do lamusa". 
Podobnie jest ze spotkaniami rodzinnymi. Mało która rodzina odwiedza się tak często jak kiedyś. W większości widzimy się okazjonalnie, na urodzinach, imieninach, ślubach, pogrzebach, chrzcinach.
Rozluźnienie kontaktów tłumaczymy brakiem czasu, zapracowaniem, odległością. 
Może tak nam jest wygodniej? Podtrzymujemy wiecznie żywe przysłowie" Z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu" ?
Codzienne kontakty z ludźmi także ograniczamy do minimum. Zamiast iść opłacić rachunki do banku, na pocztę robimy to przez Internet. Nie stoimy w kolejkach, nie rozmawiamy z przypadkowo spotkanymi osobami wysługujemy się "dobrodziejstwem techniki".
A zakupy? Ilu z Was może powiedzieć z ręką na sercu, że nie kupiło nic przez Internet?
Nawet tak prozaiczną czynność jak zakupy wolimy załatwić za pomocą Internetu niż wybrać się do sklepu aby obejrzeć towar, który nas interesuje.
Warto więc zadać sobie pytanie:
Po co więc wychodzić z domu skoro mogę wszystko załatwić przez Internet? 
Narzekamy na to, że dzieci spędzają dużo czasu przed komputerem i nie wychodzą na dwór.
Tak na prawdę czy nie jest nam to na rękę?
Rzadko widujemy rodziców z dziećmi na spacerze, na placu zabaw, parku. Może i się mylę, ale pewnie rzadko też rodzice grają z dziećmi w gry planszowe, wspólnie się bawią.
Więc skoro my, okazujemy im mniej zainteresowania no to one uciekają w wirtualne życie i siedzą całymi dniami przed komputerem, telewizorem, a kochane troskliwe mamusie podtykają swoim pociechą przeróżne smakołyki. Później dziwią się, że ich skarb nie ma kondycji, odporności i jest mu trudno nawiązać relacje z innymi dziećmi. 
Dobrze, że jeszcze nie pytają: "Czy nie można nabyć odporności i kondycji w sieci?".
Nie jestem przeciwna komunikatorom, portalom społecznościowym, Internetowi, komputerom itd.  Wręcz przeciwnie, ale korzystajmy z tego z umiarem.
Nie odtrącajmy ludzkości na rzecz techniki

niedziela, 9 września 2012

"Nie samych chlebem żyje człowiek"

Chcę się dzisiaj z Wami podzielić przepisem na szybkie ciasto. 
Nie raz pewnie zdarzyło się Wam, że goście pukają do drzwi a w domu nic czym można było by ich ugościć. 
To nie problem. To ciasto zrobisz w 15 minut i w 40/ 45 minut upieczesz:) Szybko, łatwo i przyjemnie.

Składniki:

2,5 szkl. mąki 
1 szkl. cukru
1 cały, mały cukier waniliowy
1 cały, mały proszek do pieczenia

Te składniki mieszamy ręką w misce.
Po wymieszaniu dodajemy do nich:

1 szkl. mleka/ maślanki
0,5 szkl. oleju
3 jajka 

To wszystko razem miksujemy.
Wylewamy na posmarowaną tłuszczem blachę. Wylane ciasto posypujemy obficie bułką tartą i wykładamy na nie owoce, dżem(według uznania) i posypujemy kruszonką.
Wstawiamy do piekarnika :)
Z niecierpliwością wyczekujemy naszego wypieku.
Smacznego;)

sobota, 8 września 2012

Oddani na łaskę i niełaskę moli


Przeglądałam ostatnio album ze zdjęciami, znalazłam kilka zabawnych fotek z dzieciństwa, z zeszłych wakacji  z urodzin. Uśmiałam się do łez. 
Te zdjęcia przywołały wspomnienia. Nie należę do osób sentymentalnych, ale lubię żyć w taki sposób żeby mieć co później wspominać. Nie żyjmy wspomnieniami żyjmy dla wspomnień.

Szkoda tylko, że część ludzi, którzy budują z nami te wspomnienia znikają, zapominamy o nich. Są tak trochę oddani na łaskę i niełaskę moli. Miejsca, w których byliśmy dawno przez nas nie odwiedzane, zostały zaniedbane.
Nauczyliśmy się żyć chwilą. W podstawówce moja wychowawczyni tak wpisała mi się do pamiętnika: "Łap chwile, bo chwile, które przeminą nigdy nie powrócą".
To jest prawda. Nic dwa razy się nie zdarza.

W bałaganie codzienności staram się wyciągnąć jak najwięcej tych dobrych chwil, żeby je zapamiętać "zamknąć" w szklanym pudełku pamięci.
Podobnie jest z czytaniem książek.
Kto  z Was tak z ręką na sercu chętnie sięga po książkę i oddaje się nieprzymusowej lekturze?
Mogę Wam powiedzieć, że ja należę to takich osób,a nawet zaryzykuje określenie "mola książkowego".
Książka to drugie życie. Czytając możesz utożsamić się z bohaterem, na chwilę oderwać się od swoich problemów i poczuć się innym człowiekiem.
Darmowa rozrywka rozwijająca wyobraźnie :)


Miłość to tylko dodatek?

"Kochać jest łat­wo. To, można po­wie­dzieć, jak z sa­mocho­dem: wys­tar­czy włączyć sil­nik, do­dać ga­zu i wyznaczyć so­bie cel podróży. Ale być kochaną to tak jak prze­jażdżka z kimś in­nym, je­go sa­mocho­dem. Na­wet, jeśli uważasz te­go ko­goś za dob­re­go kierowcę, zaw­sze po­zos­ta­je ten pod­skórny strach, że może się po­mylić, a wte­dy w ułam­ku se­kun­dy wys­trze­licie obo­je przez przed­nią szybę na spot­ka­nie śmier­ci. Być kochaną może oz­naczać naj­większy koszmar. Bo miłość to re­zyg­nacja z pa­nowa­nia nad włas­nym lo­sem. A co się sta­nie, jeśli w połowie dro­gi pos­ta­nowisz zawrócić al­bo skręcić w bok, a nie masz na to ja­ko pa­sażer żad­ne­go wpływu?I na to nie ma odpowiedzi"


Miłość wielka nieprzejednana miłość. Co o niej mogę napisać? To, że jest i jak ktoś w nią nie wierzy jest głupcem!

A więcej zostawiam Wam do przemyślenia.

piątek, 7 września 2012

Pozorna wolność podparta...

... no właśnie czym ta nasza wolność jest podparta?
Przyzwyczailiśmy isę do hucznie pobrzmiewających haseł o wolności słowa, wyznania, o wolności uczuć i do tego, że żyjemy w wolnym kraju.

Ale jak to właściwie jest z tą nasza wolnością?
Skoro jesteś wolny/ wolna to rozbierz się i w "stroju" jak nas Pan Bóg stworzył wyjdź na miasto, zrób zakupy, idź do pracy, szkoły, spotkaj się ze znajomymi.
Gwarantuję Ci , nie zrobisz tego. Dlaczego?
To proste. Zatrzymają Cię funkcjonariusze policji i wlepią mandat za obnażanie się  w miejscu publicznym. W pracy szef Cię wyleje, wpisze naganę i odeśle do domu żebyś się ubrała/ ubrała. W szkole hahahah tak tam to w ogóle w takim stroju nie wejdziesz. 
To przykre, ale Twoja wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka.

Wolność słowa, to też jest ciekawe.
Skoro mam prawo powiedzieć co chcę, to dlaczego jestem za to wyśmiana, wyszydzona?
To jest moje zdanie, moja opinia i możesz się z nią zgadzać lub nie ale nie powinieneś z niej drwić,bo ktoś inny może Ciebie wyśmiać i Twoje poglądy. 
Więc nie do końca mamy wolność słowa. Ponadto wszech obecna, nieśmiertelna cenzura.
Niby jej nie ma, ale jeśli jej nie ma to dlaczego dziennikarze za wypowiadanie się negatywnie o pewnych ugrupowaniach tracą pracę? A ludzie prowadzący blogi i wypowiadający swoje zdanie są zamykani?
No to jak jest z tą wolnością słowa w końcu? Mam prawo powiedzieć swoje zdanie bez obawy o to, że mnie zamkną?
Na maturze również musisz uważać co piszesz, bo jak się egzaminatorowi nie spodoba to albo Twoją prace zdyskwalifikuje albo zgłosi do CKE.   Ot nasza pozorna wolność.
Pozornie możemy wszystko, ale jak przychodzi co do czego, nie możemy nic.

Chcemy być wolni, ale nie umiemy o wolność walczyć ani się nią cieszyć.

My Polacy wyrośliśmy na naród marudów , sknerów i krytyków. 
Dlaczego tak jest?
Bo zamiast coś zrobić to siedzimy z tyłkiem w domu i wolimy narzekać czekając aż ktoś inny zatroszczy się o to żeby było lepiej!!

Zacznijmy więc działać:)

czwartek, 6 września 2012

Prawda kategorią teoretyczną?

Dzisiejszy  świat nieco inaczej spogląda na pewne sprawy, mam na myśli politykę, gospodarkę, ekonomię a nawet drugiego człowieka i jego prawo do życia, ale nie tylko. Zmierzam do tego, że przez te nowe postrzeganie świata coraz częściej zaciera się granica pomiędzy prawdą a kłamstwem.

Mass media podają nam starannie wyselekcjonowane informacje, dobrane w taki sposób aby wzniecić w nas sensację. Z pierwszych stron gazet często krzyczą do nas bezsensowne nagłówki obwieszczające absurdalne informacje.  Niekiedy "czwartej władzy" uda się podgrzać atmosferę do takiego stopnia, że społeczeństwo zaczyna się buntować.  Jak powiedział Umberto Eco " Wszelako w logice przemysłu dziennikarskiego leży handlowanie wiadomościami, ile możności dramatycznymi"
Czemu to wszystko służy? 
M A N I P U L A C J I.

Ale nie tylko mass media, politycy używają "prawdy" do osiągnięcia celu. Nawet i my w życiu codziennym, oczywiście nie mówię, że wszyscy i że zawsze wybieramy prawdę dla nas wygodną. To co jest krępujące, mogłoby nam w pewien sposób zagrozić ukrywamy, a temu czym się szczycimy nadajemy rozgłos.
Patrzymy chociaż na rodziców "idealnych" dzieci. Czy matka albo ojciec prymusa klasy, szkoły w momencie kiedy coś przeskrobie pochwali się tym przed rodziną ? Powie im : "Słuchajcie Kasia przyszła pod wpływem  alkoholu do domu dwie godziny później niż miała przyjść".
Jasne, że tak nie zrobi, bo upadnie wizerunek jej "idealnego" dziecka. 
Ale co tam rodzice, politycy - od nich możemy się uczyć sztuki manipulacji. Chyba nie muszę tłumaczyć o co  chodzi ;)

Warto zatem zadać sobie pytanie:
Czy w XXI wieku prawda przypadkiem nie stała się tylko kategorią teoretyczną?

Nie lepiej byłoby tak jak w innych dekadach być trochę biedniejszym, nie mając wszystkich tych dóbr materialnych i technicznych ale żyć z prawdą?

Czasami sami nie chcemy przyjąć prawdy, albo jej poznać. Dlaczego? Bo tak nam wygodniej.
Jak to mawia mój brat : Im mniej wiesz, tym dłużej żyjesz"
Ale jeżeli zaciera się prawda, która bądź co bądź wiąże się z moralnością to tylko patrzeć kiedy ta druga zacznie się zacierać, a później będziemy tylko nieczułymi istotami tak jak  w filmie "Equalibrium".







środa, 5 września 2012

O sprawach codziennych i niecodziennych

Tak szybko szufladkujemy ludzi, przyczepiamy im etykietkę. Nie staramy się zgłębić drugiego człowieka tylko oceniamy po pozorach, po tym co zaobserwowaliśmy.
Większość z nas faktycznie jest wzrokowcami, ale czy warto na podstawie pierwszych 20 sek. wyrobić sobie negatywne zdanie o człowieku?

Jeżeli kogoś nie znam, nie staram się go ocenić. Poznaję go, a  z czasem mogę o kimś coś powiedzieć, ale nim będę mogła to zrobić muszę trochę przebywać z tą osobą.

Nie rozumiem ludzi, którzy po chwili spędzonej z drugim człowiekiem albo po zamienieniu kilku zdań mają już swoją opinię na temat tego człowieka (często błędną)

Ok, ok wiem, że są tzw. symbole po których od razu można poznać człowieka.
Np. białe kozaczki, mocny makijaż i opalenizna, do tego dużo różu i tleniony kolor włosów od razu nam się kojarzy "lalkami Barbie" , ale taki wygląd nie koniecznie musi oznaczać to, że taka dziewczyna jest płytka. Wręcz przeciwnie możemy być mile zaskoczeni i okaże się, że jest to oczytana i bardzo inteligentna istota.

Innym przykładem może być biznesmen / bizneswomen, potocznie mówiąc ludzie ze świecznika, których uważamy za ideały i doceniamy ich trud, wysiłek w osiągnięcie sukcesu, a po części zazdrościmy ogromnego majątku, klasy i stylu.

Nasze wyobrażenie o takich ludziach też może być przesadzone. Owszem muszą włożyć ogrom pracy by odnieść sukces, ale mają także od tego zespół ludzi, który im w tym pomaga a oni dbają tylko o swoją prezencję. A jak bliżej ich poznamy okazują się nadętymi bufonami, chciwymi z ograniczonym postrzeganiem świata i bardzo wysokim mniemaniem o sobie.
W tym miejscu przychodzą mi na myśl słowa mojego ulubieńca, mowa o Salvadorze Dalim : "Czy jestem pyszny? Pysznię się paradą pychy, którą urządza we mnie geniusz".

Ale podałam skrajne przypadki a co z tymi, którzy są normalni, otwarci na wszystkich?

Otóż oni też nie mają lekko. Ich otwartość jest postrzegana jako fałszywa, wymuszona życzliwość jako chęć przypodobania się wszystkim. A tak nie jest. Po prostu są mili i nie grają przed innymi.

Uwielbiam temat ludzi. Fajnie jest obserwować zachowanie istot ludzkich w różnych sytuacjach.
Ile ludzi na świecie = tyle reakcji :)

poniedziałek, 3 września 2012

Oczy są zwierciadłem duszy

Tak lubię wpatrywać się w ludzkie oczy. Kryją w sobie niepojętą tajemnicę, historię życia, wydarzenie ostatniego dnia.

Oczy są pełne wiadomości o człowieku, patrząc w nie można dowiedzieć się wiele o naszym rozmówcy. Oczy przyciągają moją uwagę najbardziej. Uwielbiam te tajemnicze, te które pod wpływem natężenia mojego wzroku chowają się pod wachlarzem rzęs, jest to dla mnie sygnał, że rozmówca ma coś do ukrycia i boi się, że to zobaczę.

Oczy są zwierciadłem duszy... Patrząc w nie poznajesz duszę człowieka. Jacy jesteśmy różni, jacy sobie obcy, a poprzez oczy jacy podobni.

Każdy z nas skrywa tajemnicę niepojętą, której nawet najbliżsi nie znają. Oczy jej nie zdradzą, ale ona nadaje im taki szczególny charakter, upiększa je.

Uwielbia oczy niebieskie, są takie niewinne, kojarzą mi się z beztroską, swobodą małego dziecka.
Oczy piwne, czarne są zawadiackie, uwielbiam w nich tą nieposkromioną dzikość, szaleństwo.
Oczy zielone kojarzą mi się z sielanką, spokojem, ile razy wpatruję się w takie oczy napawam się spokojem.

Tajemnica duszy jest nieprzenikniona.