W XXI wieku zatracamy umiejętność komunikowania się ze sobą, coraz częściej spotkania z przyjaciółmi i rozmowy twarzą w twarz zamieniają się na "spotkania w sieci" to na Facebooku, na Nk, GG, tlenie, skype czy podobnych komunikatorach albo portalach społecznościowych.
Prowadzimy tam konwersacje, rozpisujemy się na przeróżne tematy, a gdy spotkamy się w rzeczywistym świecie nie do końca potrafimy nawiązać ze sobą kontaktu. Łatwość nawiązywania kontaktów w sieci może wynika z tego, że nasz rozmówca nas nie widzi? Nie wie jak na prawdę reagujemy na to co on nam mówi, a także nie widzimy jego reakcji na nasze opowiadanie.
Nie piszemy już listów. Powiedzie zaraz, że "trzeba iść z duchem czasu i listy zostały wyparte przez e-maile. Szybko, łatwo i przyjemnie. Napiszę, wyślę i już, nie muszę jak kiedyś czekać tygodniami na list."
Ok. Po części się z Wami zgodzę, ale zapytajcie swoich dziadków jak to było oczekiwać na list, telegram od kogoś bliskiego. Zobaczycie sami jaka ich opowieść będzie ciekawa, a na ich twarzach będzie malowała się radość tamtych dni. Z pewnością pokarzą Wam zachowane do dziś listy, czas ich nie oszczędził pewnie będą to zniszczone, pożółkłe kartki z wyblakłym pismem, ale będą one miały ogromną wartość i znaczenie.
Nam pozostaną tylko "gigabajty bzdur" w skrzynce e-mail, które raz dwa możemy usunąć. Nie powrócimy to nich po latach, nie wyjmiemy ich szuflady po to aby wspomnieć.
Nie tylko listy odeszły już "do lamusa".
Podobnie jest ze spotkaniami rodzinnymi. Mało która rodzina odwiedza się tak często jak kiedyś. W większości widzimy się okazjonalnie, na urodzinach, imieninach, ślubach, pogrzebach, chrzcinach.
Rozluźnienie kontaktów tłumaczymy brakiem czasu, zapracowaniem, odległością.
Może tak nam jest wygodniej? Podtrzymujemy wiecznie żywe przysłowie" Z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu" ?
Codzienne kontakty z ludźmi także ograniczamy do minimum. Zamiast iść opłacić rachunki do banku, na pocztę robimy to przez Internet. Nie stoimy w kolejkach, nie rozmawiamy z przypadkowo spotkanymi osobami wysługujemy się "dobrodziejstwem techniki".
A zakupy? Ilu z Was może powiedzieć z ręką na sercu, że nie kupiło nic przez Internet?
Nawet tak prozaiczną czynność jak zakupy wolimy załatwić za pomocą Internetu niż wybrać się do sklepu aby obejrzeć towar, który nas interesuje.
Warto więc zadać sobie pytanie:
Po co więc wychodzić z domu skoro mogę wszystko załatwić przez Internet?
Narzekamy na to, że dzieci spędzają dużo czasu przed komputerem i nie wychodzą na dwór.
Tak na prawdę czy nie jest nam to na rękę?
Rzadko widujemy rodziców z dziećmi na spacerze, na placu zabaw, parku. Może i się mylę, ale pewnie rzadko też rodzice grają z dziećmi w gry planszowe, wspólnie się bawią.
Więc skoro my, okazujemy im mniej zainteresowania no to one uciekają w wirtualne życie i siedzą całymi dniami przed komputerem, telewizorem, a kochane troskliwe mamusie podtykają swoim pociechą przeróżne smakołyki. Później dziwią się, że ich skarb nie ma kondycji, odporności i jest mu trudno nawiązać relacje z innymi dziećmi.
Dobrze, że jeszcze nie pytają: "Czy nie można nabyć odporności i kondycji w sieci?".
Nie jestem przeciwna komunikatorom, portalom społecznościowym, Internetowi, komputerom itd. Wręcz przeciwnie, ale korzystajmy z tego z umiarem.
Nie odtrącajmy ludzkości na rzecz techniki