niedziela, 27 października 2013

Spotkanie z mentorem

Pewnie nie jedna/ jeden z Was miał w swoim życiu moment przełomowy, jakieś zdarzenie, od momentu którego wszystko się zmienia. U mnie też tak było. Kilka lat temu spotkałam na swojej drodze człowieka. Nasze nawiązanie kontaktu było dość nietypowe. Z owym Panem zapoznała mnie mama posiadał on wiedzę która ja musiałam zgłębić a ludzi pamiętających wydarzenia o których pisałam było niewiele.
Pewnej listopadowej niedzieli podłaman brakiem jakiejkolwiek informacji na temat życia jednego z mieszkanców mojej miejscowości zwrociłam się do mamy z zapytaniem czy nie wie bądź nie zna kogoś kto mógłby mi coś na ten temat powiedzieć bo bilbioteki milczą. (Bycie badaczem, zglebienie historii nie jest takie proste jak mogłoby się wydawać) Mama odparła że owszem zna kogoś takiego wstała i po prostu zadzwoniła do Niego. Spotkaliśmy się jeszcze tego samego dnia. Lekcje jakie wówczas otrzymałam towarzyszą mi po dziś dzień.
Ten wowczas 79 letni Pan stał się moim mentorem, drogowskazem,  przekazywał mi nie tylko cenna wiedzę historyczną, ale przede wszystkim życiową . Do dziś pamietam przebieg rozmów i madrości z nich płynące.
Niekiedy nie rozumiałam tego co mówił do mnie Pan K. Gdy teraz kiedy nie ma Go wśród nas powracam do tych słów, do tych lekcji z życia łza kreci się w oku, a w mojej głowie pobrzmiewa jak echo głos : " miałracje, przecież On miał racje"
Zastanawiacie się pewnie dlaczego o tym pisze? Ponieważ w życiu jest potrzebny ktoś kto udzieli Ci kilku cennych wskazówek , łagodnie ale odważnie wprowadzi w otaczajacy świat.


sobota, 26 października 2013

Tysiące kilometrów

Tak daleko od siebie oddaleni tysiące kilometrów spoglądają w swoim kierunku patrząc w niebo... przypomina to scenę z filmu romantycznego ... ale ile razy jest tak w życiu, że osoby nam bliskie są oddalone od nas o setki, tysiące kilometrów. Głównym powodem wyjazdu młodych ludzi jest praca, chęć polepszenia swojego bytu.  Wyjeżdżając zostawiają w kraju swoich przyjaciół, rodzinę ... po prostu osoby im najbliższe. 
Taki wyjazd ma za równo plusy jak i minusy. Plusem na pewno jest to, że można podszkolić język kraju do którego się jedzie, zobaczyć jak żyją ludzie w innym kraju, zarobić trochę grosza ale gorszą stroną tego są nasze relacje z bliskim. 
Tęsknota za drugim (bliskim nam) człowiekiem nie jest przyjemnym uczuciem. Jednak troszeczkę inaczej wygląda to kiedy wyjeżdża przyjaciel niż jak ojciec/matka a w kraju zostają dzieci...

Dlaczego mówię, że trochę inaczej to wygląda w przypadku przyjaciół? Ponieważ dwójka moich przyjaciół wyjechała, są ode mnie tysiące kilometrów... Oczywiście tęsknie za nimi brakuje mi tego kontaktu z nimi... Spotkania twarzą w twarz a nie tylko za pomocą portali społecznościowych czy komunikatorów wszelkiego rodzaju... Nawet Skype nie jest w stanie zastąpić mi ich obecności... Ale zawsze mamy ze sobą ten kontakt i pamiętamy o sobie, a ja zawsze odliczam dni do ich przyjazdu :D Gdy pytają mnie sprawia mi największą radość, zawsze słyszą tę samą odpowiedź to, że mogę z nimi spędzić trochę czasu .. (no cóż tak już mam, że przywiązuję się do ludzi ;) ) 

Tak jak już pisałam wyżej moja czy ich tęsknota nie równa się tęsknocie odczuwanej przez dzieci za którymś z rodziców... Więź emocjonalna dziecka z rodzicem jest bardzo ważna, to oni są naszymi pierwszymi wychowawcami i nauczycielami wskazują nam drogę .... rozumiem, że niekiedy nie można inaczej lecz powinno się mieć na względzie dobro dzieci... Dzieci tęsknią , przeżywają bardzo rozłąkę z najbliższymi, one są dużo wrażliwsze niż dorośli a czasami nawet i bardziej dojrzałe, a przede wszystkim szczere. Ileż można nauczyć się od dzieci....
 Z perspektywy czasu żałuję, że tak niewiele zostało we mnie z tej małej blondyneczki w czerwonej koronkowej sukience ... Każdy z nas wyrósł z bycia dzieckiem Jasiem, Krzysiem, Marysią czy Zosią

Tracimy coraz częściej głowę dla pracy, dla chorych ambicji .. Po co tak gonić? W imię czego tracić głowę i bliskich? Trochę wolniej! Życie ma swój smak! 





środa, 23 października 2013

Marzenie Oliwki

Każdy z nas ma jakieś marzenia, jedni mniejsze drudzy większe, ale nikt nie jest ich pozbawiony. 
Dobrze jest mieć marzenia i darzyć do ich realizacji, a co wówczas, gdy  zostało nam mało czasu (i nie chodzi mi tutaj o zabieganie)  żeby spełnić swoje marzenia? 

Z racji tego, że trochę osób zagląda na mojego bloga miałabym do Was ogromną prośbę w imieniu małej Oliwki z Zielonej Góry. 

Oliwia 27 października kończy 6  lat , w zeszłym roku 6 września zdiagnozowano u niej białaczkę.  Jej wielkim marzeniem jest dostać bardzo dużą ilość urodzinowych kartek. Dla Nas to jest krótka chwila, a ona będzie bardzo bardzoooo szczęśliwa.
Wystarczy jedna kartka aby zobaczyć jej uśmiech, niesamowitą iskierkę w oczach , która będzie płonąć coraz mocniej z kolejną kartką. 


Pomóżmy małej Oliwce spełnić jej marzenie, przecież uprzejmość tak mało kosztuję, a tak wiele za nią można kupić. 

Adres:
Oliwia Gandecka
ul.M.C.Skłodowskiej 11/26
65-001 Zielona Góra 

Wszystkim osobą, które włączą się do akcji bardzo dziękuję:) Na pewno ktoś kiedyś i Wam pomoże spełnić Wasze marzenia :)

Pozdrawiam:) 



poniedziałek, 21 października 2013

Płyń z prądem lub pod prąd

masz jeszcze jedno wyjście, może wyjść na brzeg i starać się tworzyć siebie nie podporządkowując się obecne pasującym trendom, utartym schematom bezmyślnie kopiowanym przez innych.
   Brzmię trochę jak anarchistka, ale nie jestem nią (no może w stopniu znikomym). Cenie sobie za to swobodę bycia niezależnym, swobodę bycia sobą i możliwość posiadania odrębnego zdania.

  Czwarta władza stara się ukształtować nasz sposób myślenia, narzuca nam swoją opinię w wielu sprawach. Częstokroć społeczeństwo ulega jej wpływom i wówczas, gdy przedstawiamy odrębny pogląd narasta na naszą osobę swego rodzaju nagonka. Postronni ludzie (de facto idący za tłumem, bojący się wyłamać) "nakłaniają" nas - użyłam dość łagodnego sformułowania- do zmiany zdania czy naszej decyzji.

 Gdy robimy "coś więcej" (samorealizacja, działanie, inwestowanie itd) niż inni jesteśmy postrzegani jako nienormalni, egoistyczni, a w skrajnych przypadkach nawet pazerni. 
 Niekiedy jest to prawda, lecz w większość z nas robi to by czuć się spełnionym i potrzebnym, a niepochlebne opinie wypływają z ust ludzi ciepiących na "niechcemisizm" i wychodzących z założenia, że skoro mi się nie chce to dlaczego komuś ma się chcieć?

   Typowy Polak to Polak maruda, sknera, zazdrośnik. I w tym momencie zadaje sobie pytanie : po co komuś zazdrościć i marudzić, że ktoś ma lepiej ( i w Twoim mniemaniu) lżej? 

  Nic przecież nie przychodzi łatwo, znikoma ilość ludzi rodzi się od razu milionerami. Pozostali dochodzą do do wszystkiego ciężką pracą i odrobiną szczęścia, a także mają odrobinę dobrej woli. 


   Pozycja to jednak nie jest to o co do końca chodzi. Ważne jest to żeby z miejsca, w którym się znaleźliśmy pamiętać o tych, którzy nam pomogli dojść tu gdzie jesteśmy i zostali w tyle. W tym co robimy pamiętajmy o innych, bo nigdy nie wiem czy rolę się nie odwrócą i czy  z czasem to my nie będziemy potrzebowali od nich pomocy.








niedziela, 20 października 2013

Tak mało czasu ...


... więc ważne jest to jakie podejmę decyzję , z czego zrezygnuję. Muszę, zarówno ja i Wy dokonywać każdego dnia wyborów. Niektóre podjęte przez nas decyzje są dla nas dobre inne nie. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć, która opcja będzie dla nas lepsza. Możemy jedynie domniemywać jaki w przyszłości może wywołać skutek. Dlatego powinniśmy racjonalnie i bez pośpiechu podejmować pewne decyzje, żeby zwyczajnie ich później nie żałować.
      


         Zastanawialiście się kiedyś nad swoimi wyborami? Nad tym dlaczego postępujecie tak a nie inaczej? 
Gdy ma się te "naście" i "dzieścia" lat mało kto zastanawia się nad swoim postępowaniem tym jak kreuje swoje życie. 

Nadeszła jesień jest to dla mnie czas refleksji, chwili zadumy nad swoim życiem. Znajomi z przekąsem mówią, że robię rachunek sumienia , można tak to nazwać ;)  Jesienią zwracam częściej uwagę na zachowanie ludzi, na to co mówią, jak reagują w pewnych sytuacjach. 


Uważnie przyglądając się zachowaniu ludzi w ich codziennym życiu, obowiązkach doszłam do wniosku, że zatraciliśmy to co jest dla nas najważniejsze. Utraciliśmy zdolność bycia szczęśliwymi.

Mało kogo cieszą drobiazgi, jeżeli coś nie zmienia diametralnie naszego nastawienia bądź nie jest dla nas pomyślne, a jest dobre, traktujemy to jak oczywistość, niektórzy nawet mówią "przecież nie mogło być inaczej". 

Mijając na ulicy ludzi i patrząc im w oczy często widzę smutek i zatroskanie. Martwimy się o różne sprawy, o różne osoby, przeważnie o bliskich. 
Gonimy za czymś co nas nie uszczęśliwia, duża część społeczeństwa nie spełnia się w tym co robi, czym się zajmuje, a przecież nie o to w życiu chodzi. 

Naszym zadaniem nie jest przeżycie życia w byle jaki sposób. Część z nas uważa, że nie zasługuje na nic lepszego i godzi się z tym co ma, chodź w głębi duszy marzy o czymś zupełnie innym. Dlaczego więc nie podejmujemy próby zmiany ? 
Nie chcę wyrastać na eksperta w dziedzinie szczęścia czy życia, ale namawiam wszystkich Was i każdego, każdą z osobna do chwili refleksji nad swoim życiem.

Ilu, ile  z Was jest w stanie powiedzieć, że jest szczęśliwy ze swojego życia, cieszy się z tego co już osiągnął i z perspektywą patrzy w przyszłość? 
Jeżeli masz coś co w życiu Cię uszczęśliwia to staraj się żeby tego w Twoim życiu było więcej :)


Jeśli nie możesz odnaleźć wewnętrznego spokoju, Twoje życie jest pełne stresu oddaj się chwili relaksu idź na spacer, ale przed wyjściem z domu zostaw w nim wszystkie problemy, troski. 
Z tym pytaniem i moimi przemyśleniami zostawiam Was na niedzielne popołudnie. ;) 




poniedziałek, 15 lipca 2013

Dokąd tak biegniesz?

Przecież  przed sobą nie uciekniesz...  tak tak właśnie ostatnio  zniknęłam, nie pojawiałam się nigdzie.
Pytasz czemu? Odpowiedź jest prostsza niż Ci się wydaje... Cisza potrzebowałam ciszy.
Cisza czasami to coś pięknego. Zasłuchać się w ciszy.
 Głęboki dźwięk, który dostrzegany jest tak rzadko i przez tak nieliczne osoby. 
Często jesteśmy zabiegani, zasłuchani w różne otaczające nas dźwięki, w muzykę, a zapominamy o ciszy, o wyciszeniu się.
Chodź lubię muzykę, rozmowy z ludźmi , lubię gdy jest gwarno ... uciekam w ciszę.
Trzeba umieć zasłuchać się w ciszę, odnaleźć ją i umieć celebrować..
Cisza nie trwa długo, przychodzi z niespodziewanie i odchodzi często niezauważona. Gdzie jej zatem szukać? 
Jest wszędzie, ale trzeba ją zauważyć
Pomaga zrozumieć niektóre sytuacje, wydarzenia, a także skupić się na tym co istotne. 

Ostatnio wiele się wydarzyło, dobrego i złego. W moim życiu szczęście  i nieszczęście galopuje stadami :)
Gdybym miała zrobić podsumowanie tego czasu kiedy po raz ostatni wchodziłam na bloga do dzisiaj i opisać to wszystko co się wydarzyło to trochę bym Was za spamowała ^_^
6 MIESIĘCY TEMU dodałam ostatni wpis. Nie pisałam nie dlatego, że nie miałam czasu czy weny, po prostu zastanawiałam się jak przyznać się przed Wami do tego, że chodź pisałam o zmianach trudno było mi to wprowadzić w życie. Owszem podejmowałam próby z większym lub mniejszym efektem, ale często trudno było mi wytrwać do końca w postanowieniu i szybko odpuszczałam. Do pewnego przełomowego momentu. 
     Na pewno każdy z Was, Kochani Czytelnicy, miał w swoim życiu taki moment kiedy wie, że jest gotowy na to o czym przez dłuższy czas mówił. Tak jest teraz ze mną ;) Jestem wdzięczna Małej Mi (którą pozdrawiam z tego miejsca bardzo gorąco :) ) za słowa otuchy i porządnego, mentalnego kopniaka, bo własnie powtarzając przez miesiąc jej słowa jak mantrę wzięłam je sobie do serca i postanowiłam zrobić tak jak mi powiedziała : 

"Młoda, pora wziąć sprawy w swoje ręce i przejść od słów do czynów"


Te słowa są dla mnie motorem, mam skrytą nadzieję, że i kogoś  z Was natchną do działania ! 


Pozdrawiam Was bardzo serdecznie :) :*

piątek, 15 lutego 2013

Gdzieś się pogubiliśmy...

... czyli szaleństwo diet.
W telewizji mnóstwo jest programów o zdrowym trybie życia, ćwiczeniach i lekkiej kuchni. 
A nasze społeczeństwo wbrew temu o czym są te programy jest coraz bardziej otyłe. 
Narzekamy na to naszą wagę, na brak czasu na ćwiczenia, nie stać nas na dietetyka, jedyne co robimy by zmienić nasz tryb życia i sposób odżywiania to... narzekamy i załamujemy się oglądając zdjęcia modelek, aktorek, które niejednokrotnie są retuszowane, aby wyglądały dużo lepiej niż w rzeczywistości.
Nie jestem dietetykiem i nie będę układała Wam diety, żebyście stracili na wadzę, gdyż każdy z nas jest innym przypadkiem, jego organizm toleruje inne produkty, ma szybszy metabolizm. 
Również nie namawiam Was do radykalnej zmiany trybu życia czy jadłospisu. 
Nie! Nawet tego nie róbcie, gdyż odbije się to na Waszym zdrowiu. Lecz zachęcam do stopniowej zmiany swoich nawyków, jadłospisu.
Na początek proponuję zacząć od wzbogacenia swojego jadłospisu w warzywa i owoce, a dzień zaczynać od szklanki wody z cytryną a po 30 minutach zjeść 1 wzbogacony w błonnik i wartości odżywcze potrzebne nam na dobre rozpoczęcie dnia :)
Jestem zwolenniczką porannej małej czarnej, ale ostatnio przekonałam się, że nie ma nic lepszego na rozpoczęcie dnia jak 30 minutowy poranny jogging albo ćwiczenia. 
Na prawdę, mówię Wam pobudza lepiej niż kawa :) 
Wiem, że niektórym trudno jest zmobilizować się do porannych ćwiczeń ale także ( co jest wielkim błędem) do zjedzenia śniadania. Tak jak pisałam wyżej jest to podstawowy posiłek dnia.
Mi początkowo też było trudno przestawić się, zmienić sposób odżywiania, ale dałam radę stopniowo, sukcesywnie wprowadzać w życie. Nie ukrywam, że nie raz ulegam pokusą ze starych nawyków, ale wtedy przypominam sobie maksymę, od której wszystko się zaczęło :
 "Śniadanie zjedz za dwóch, obiadem podziel się z przyjacielem, a kolację oddaj wrogowi" :D
Póki co to tyle na ten tema, żeby Was nie zanudzić. Jeśli chcecie przeczytać na ten temat więcej, piszcie ;) 

czwartek, 14 lutego 2013

Will you be my Valentine?

Walentynki ... bardziej komercyjnego święta nie widziałam... Nie dziwi Was fakt, że mamy 365/366 dni w roku a my celebrujemy tylko raz w roku uczucie do drugiej osoby?
Przecież nie trzeba tego dnia (14.02) żeby komuś wyznać miłość, zaprosić na kolację, podarować upominek, kwiaty.
Nie kocha się na pokaz, dla ludzi. Kocha się dla siebie, za to jaki ktoś jest, nie za to jakie od niego dostajemy prezenty.
Jak właściwie w tych czasach rozumiana jest miłość?
 Czy ona jeszcze w ogóle istnieje?
 Czy to już tylko seks łączy ludzi?
Według mnie miłość to uczucie, które dwoje ludzi. Mają oni wspólne pasje, cele, pragnienia mimo tego, że nieraz są diametralnie różni mają coś wspólnego i to ich łączy, a seks to tylko dodatek, coś co jeszcze bardziej ich scala pozwala być jednością. 
Seks bez miłości? A gdzie celebracja tego aktu? Zbliżenia się do siebie, poznania? 
Dzisiejszy świat doprowadził chyba tylko do tego, że zamiast celebrować tę sztukę zaspokajamy tylko swoje potrzeby.




środa, 13 lutego 2013

Czas na zmiany

Wczoraj wycięto moje ukochane drzewo. Z nim związana była większość moich wspomnień z dzieciństwa. Cały dzień z tego powodu było mi smutno, ale pod wieczór uświadomiłam sobie, że może to jest znak. Może to dobry czas na zmiany, na to żeby stworzyć siebie?
To co było nie wróci, chwila trwa. 
Więc zaczynam na nowo, od nowa buduję siebie. Powracam do moich pasji.. 
Ostatnio zaniedbałam moje pasje... Ciągle brak było mi czasu na wyjście w plener, zebranie się do zorganizowania sesji zdjęciowej. Zapomniałam już jakie to uczucie wyjść na scenę, nie jako ja, jako postać, w którą się wcielam. Jakie towarzyszą emocje na próbach, na scenie, na premierze czy chociażby przy czytaniu scenariusza.
Chcę powrócić do grania, do fotografowania do tego co dawało mi radość dnia codziennego. Lecz nie chce wracać do dawnych czasów i wspomnień. Niech to co teraz będzie, będzie nowe, ale pasje niech pozostaną.
Może porwę się na to co miałam w planach (Madzia wiesz o co chodzi K...y1 :) ) zobaczymy póki co tworze nową Sylwię :) 
Trzymajcie kciuki :) 

sobota, 9 lutego 2013

Na deskach teatru życia


Najtrudniej zagrać siebie. Siadając każdej nocy w pokoju przed lustrem zastanawiam się ile masek przybrała, ile ról odegrałam..
Czy Ty tez tak masz?
Najtrudniej pozostać sobą... staram się jak mogę nie ulegać wpływom otoczenia, zachowywać jak zawsze, być po prostu sobą... jedni mnie za to lubią, szanują inni nienawidzą.
Każdy z nas dostał rolę do odegrania. To czy odegramy ja tak,że w zamian otrzymamy owacje na stojąco, bukiety kwiatów lub odwrotnie, zostaniemy wyśmiani zależy od tego jak sprostamy powierzonemu zadaniu.
Patrząc na siebie w lustrze, kogo widzisz?
 Spoglądając sobie głęboko w oczy wiesz kim jesteś? 
Odnalazłeś siebie? 
Może droga, którą podążasz nie jest właściwa.
Najlepiej myśli się nocą , gdy inni aktorzy teatru życia śpią. Wówczas Twoje myśli mogą spokojnie wędrować, nie zakłócone hałasem dnia powszedniego. Stają się jakby jaśniejsze, a sprawy i problemy, które wydawałyby się nie do rozwiązania, stają się błahe, znikają. 
Możesz także w nocy spokojnie przyjrzeć się teatrowi życia, w którym występujesz. 
Marni z nas aktorzy, nasz angaż jest określony, lecz my nie znamy daty rozwiązania umowy, nie mamy scenariusza, nie wiemy co za chwilę się wydarzy. Życie pisze samo scenariusz. 
Owszem możemy coś zaplanować, ale nikt nie jest w stanie nam zagwarantować, że nasz plan uda się wcielić w życie, a jeśli uda się go wcielić to może on nie przynieść rezultatu jaki chcieliśmy uzyskać.
Jutro jest nie pewne. Oto jesteś, zagraj swoją rolę życia.

piątek, 8 lutego 2013

Tu żyje się lepiej

Codzienny zgiełk, harmider, wszechobecny chaos, pogoń za pieniądzem, sukcesem po jakimś czasie traci swoją pociągającą magię.
Żyje się szybko i intensywnie, nie ma czasu na błędy na zastanowienie, trzeba być zdecydowanym, iść za ciosem. Tempo podyktowane przez otoczenie czasami jest zbyt szybkie dla zwykłego człowieka.
Wówczas zaczyna uciekać w różnego typu używki (alkohol, narkotyki). Wraca do domu coraz później, nie dogaduje się z bliskimi, przestaje rozumieć ich potrzeby, pragnienia, żądania. Wydaje mu się to obce.. ucieka, w życie wirtualne, do wioski globalnej.
Tej ucieczce sprzyja rozwój technologii. Smartphone, tablety, notebooki wszystko z dostępem do Wi-Fi, w większości kawiarni, restauracji, barów dostęp do Internetu. Są w sieci non stop. Tam żyje im się lepiej..
Nikt ich tak na prawdę nie zna, nie wie jak wyglądają, czym się zajmują, jakie mają plany, co osiągnęli  co stracili. Tworzą swoją nową osobowość. Stają się nowymi ludźmi, z tą małą różnicą, że żyjącymi tylko w sieci.
Czy to jest dobra? Czy rzeczywiście żyje im się lepiej?
Moim zdaniem nie. To chwilowa ucieczka w wirtualny świat, która po pewnym czasie się znudzi, ale może już być za późno, aby odbudować relacje z bliskimi. A też może być tak, że osobę, którą stworzyli w sieci będą chcieli przenieść do życia realnego. Podejmą starania żeby się zmienić, upodobnić do niej, to również może mieć różne skutki.
Nasuwa mi się jeden wniosek. Zmienił się świat, technika, ale czy człowiek przeszedł taką ewolucję by dostosować się do tego nowego świata, bez uszczerbku dla kariery, życia rodzinnego/prywatnego ?



środa, 23 stycznia 2013

Ideał


A cóż to takiego? Czy właściwie istnieją ideały? Jeśli tak to gdzie ich szukać, jak wyglądają, czym są? 
Ciągle dążymy do ideału. Chcemy mieć idealną figurę, idealnego partnera, idealny dom, idealna pracę, idealne dziecko.... mogłabym tak wymieniać w nieskończoność. 
Ale czy rzeczywiście o to chodzi?
W naszej wyobraźni, świadomości tworzymy wizję (często utopijną) otaczających nas ludzi, przedmiotów, miejsc... Chcemy by inni sprostali naszym wymaganiom, aby zaspokoić naszą wyobraźnię i pozornie nas uszczęśliwić. Gdy się tak nie dzieje jesteśmy zawiedzeni. Utopijna wizja znika, pęka jak bańka mydlana, pozostaje wówczas szara rzeczywistość, z którą nie do końca jesteśmy w stanie się pogodzić. 
Może lepiej byłoby odstąpić od pewnych wymagań, stawianych sobie i innym? 
Zracjonalizować utopijna wizje świata?
Nie sprostamy wszystkim postawionym nam wymaganiom.Warto próbować, podjąć wyzwanie i nie przejmować się porażką, tylko wyciągać z niej wnioski. 
Warto też zastanowić się na tym czy nie wymagamy zbyt wiele od innych. W końcu jesteśmy tylko ludźmi, popełniamy błędy, mamy pewne granice (psychiczne, fizyczne, moralne), których przekroczyć nie zdołamy.
Zatem warto docenić to co robią dla nas inni, być za to wdzięcznym, bo dobro okazane innym wraca do nas podwójnie ;)


niedziela, 20 stycznia 2013

Pyłek na wietrze


Zapytana o smak porażki odpowiadam:

Jak smakuje porażka? Jakie to uczucie przegrać? Ciężko się pogodzić z porażką? 

Smak porażki nie jest słodki. Przepełniony jest goryczką i żalem. Sprawia ból na myśl tego jak blisko byliśmy osiągnięcia celu. Porażce towarzyszą przeważnie negatywne emocje, złość, rozgoryczenie, wściekłość, frustracja. 
Trudno jest się z nią pogodzić, zwłaszcza, gdy stawka wygranej miała dla nas ogromne znaczenie. Mimo tego, że porażka nie jest niczym przyjemnym, jest dobrą nauczycielką.
Uczy pokory, cierpliwości, starnanności. Pokazuje jak doceniać smak wygranej i jej wartości. Daje wskazówki, co zrobić aby następnym razem odnieść sukces.
Według mnie ktoś, kto cały czas odnosi sukcesy nie docenia tego, nie potrafi się należycie z nich cieszyć. Prawdziwie doceni sukces ten, kto zna smak porażki


sobota, 19 stycznia 2013

Zegar życia tyka

Zegar życia tyka, wybija kolejną godzinę, w godzinie minutę, a w minucie sekundę. Ile czasu już minęło ? 
Ile czasu pozostało ? Ile zdążymy popełnić błędów? Wiele jest jeszcze niewiadomych .. 
Możemy śmiało powiedzieć wszystko przed nami.. 
Niejednokrotnie pewnie nie jedno z Was rozmyślało nad zmarnowanym czasem. Nie rozmyślaj nad tym, co było nie wróci, pora spojrzeć przed siebie, a nie po raz kolejny odwracać się za siebie, albo trwać w przeszłości. Nie zbudujesz jutra patrząc wstecz.
Możesz jednak wpłynąć na czas, który Ci pozostał, spożytkuj go w pełni by brak było tchu i sił, ale radość i uśmiech Cię nie opuszczały. Myślisz, że masz źle? Są ludzie w trudniejszych sytuacjach i dają radę. Nie załamuj się tylko pomyśl jak poradzić sobie z problemem, jak wybrnąć z sytuacji. 
Znajdź cel, wyznacz go sobie. Bieg przez życie bez celu nie ma sensu. Dzień do dnia wtedy staje się podobny, dopada Cie monotonia. 
Wszyscy bierzemy udział w zawodach i gramy w teatrze  Świata, a występujemy na deskach życia. Jak odegrasz swoją rolę, zależy od Ciebie. Zrób to tak byś nie żałował byś mógł powiedzieć : "W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem", byś mógł spojrzeć w lustro i wśród zmarszczek pokrywającą Twoją twarz widział tylko takie, które przyczyniły się do Twojego sukcesu, abyś mógł spojrzeć sobie w oczy nie robiąc wyrzutów, nie przepraszając samego siebie, nie obiecując poprawy. 
Czas ucieka... a Ty? Czy Ty wciąż stoisz w miejscu? Czego pragniesz? Nie pozwól, by któreś z Twoich marzeń pozostało niezrealizowane. 
Najwięcej marzą, Ci co najwięcej stracili.

czwartek, 3 stycznia 2013

Czytasz i więcej wiesz, czytasz i stajesz się mądrzejszy



Czy ludzie w tych czasach jeszcze czytają? Jak sądzicie? Czy Wy sami chętnie coś czytacie? Pisząc coś mam tu na myśli artykuły w gazetach, wiadomości, plotki, newsy na stronach internetowych, może właśnie jakieś blogi, ale także i książki. Jak to jest właśnie z czytaniem książek? Czy chętni czytamy?
Często słyszy się że młodzież nie chętnie czyta lektury. Ja przyznaję się bez bicia, że lektury w szkole były dla mnie utrapieniem. Uwielbiam czytać , ale nie znoszę jak mi ktoś coś narzuca. Owszem czytałam je, szło mi to może trochę opornie i mozolnie, ale czytałam. Jeśli chodzi o mnie to czytam dużo. Można śmiało nazwać mnie molem książkowym.
Jakiś rok temu znajoma zapytała się mnie co widzę takiego w czytaniu, że poświęcam na to tyle czasu. Nie wahając się ani chwili nad odpowiedzią, powiedziałam jej, że to sprawia mi przyjemność. Pozwala rozwinąć wyobraźnię, oderwać się na chwilę od świata realnego i przenieść do świata książki. Często mam tak że utożsamiam się z bohaterem książki, odnajduję w nim pewne moje cechy, moje postępowanie, pewne podobieństwo jakie między nami jest.  Lubię co jakiś czas powracać do książek, do których mam jakiś sentyment. Powiadają, że powraca się tylko do książek, których się nie rozumie. Osobiście ja się  z tym nie do końca zgadzam. Uważam, że powrócić do książki to szukać w niej za każdym razem czegoś nowego, innego. A może właśnie ta książka jest dla mnie ukojeniem? Dlatego do niej tak chętnie powracam?
Mam oczywiście wybrane swoje gatunki książek, które czytuje najczęściej i najchętniej, ale nie zamykam się na dzieła innych gatunków.
Zdaję sobie sprawę, że życie teraz jest trudne, szybkie w pełnym stresie i czasami nie mamy czasu na przeczytanie choćby najkrótszego artykułu w gazecie czy Internecie to uważam, że powinniśmy znaleźć w naszym zabieganym świecie choć odrobinkę czasu na przeczytanie książki. Niech to będą dwie kartki dziennie, to już jest coś.
Czytanie przynosi satysfakcję, rozwija wyobraźnię, wzbogaca nasza leksykę, poprawność językową, a nawet może kształtować charyzmę.
Może czasami potrzebujemy odpowiedniego nauczyciela, przewodnika do tego żeby nauczył nas czytać. Wiem dziwnie to brzmi, ale niekiedy trudno odnaleźć się w Świecie Książek. Nauczycielem powinien wybrany być rozsądnie i rozważnie. On wskaże nam drogę, którą powinniśmy podążać, da wskazówki , które niejednokrotnie okażą się dla nas cenne. 


http://www.youtube.com/watch?v=1A3i0GATnRI